
Fotowyprawa w Bieszczady

W dniach 18 – 20 października, nasze Towarzystwo Fotograficzno-Podróżnicze, zorganizowało fotowyprawę w Bieszczady. Bazą wypadową była Solina, a miejscem gdzie mogliśmy odpocząć po trudach całodziennych wypraw – Domki u Piotra w Solinie (https://domkisolina.info.pl/?gad_source=1&gclid=Cj0KCQjwj4K5BhDYARIsAD1Ly2pQef8Fbhvsv43F1fHe5WxjuqB9o2MgzUMm9o919PgTJ2D3qmDa1FsaAqYkEALw_wcB). Na miejscu zameldowaliśmy się w piątek po godzinie 14-tej. Jeszcze tego samego dnia, postanowiliśmy sfotografować zachód słońca nad tamą. W tym celu zdecydowaliśmy się na przejażdżkę kolejką gondolową nad Jeziorem Solińskim. Wagonikami dojechaliśmy do górnej stacji na górze Jawor. Tutaj mogliśmy obejrzeć zachód słońca i piękne widoki na panoramę Soliny.



Wieczorne spotkanie integracyjne było okazją do wymiany informacji oraz przekazania planu na sobotę, który zapowiadał się bardzo intensywnie. Mogliśmy także spotkać naszego przewodnika, pana Piotra Tabisza, który obiecał nam niezapomniane wrażenia. Fotowyprawa w Bieszczady 2024 została oficjalnie uznana za rozpoczętą. 🙂
W sobotę nastąpił podział grupy i wyruszyliśmy w dwóch różnych kierunkach….

Dla preferujących turystykę mobilną
Pierwszego dnia pobudka o godzinie piątej dla niektórych z naszej drużyny była ciężkim doświadczeniem, ale chęć zobaczenia wschodu słońca w Bieszczadach spowitych już w jesienne kolory, wynagrodziła nawet tak wczesne wstawanie.
Pierwsze nasze miejsce, do którego się wybraliśmy, to punkt widokowy w Polańczyku. Tutaj czekaliśmy na pierwsze promienie słońca wyłaniające się zza gór. Dodatkowa atrakcją były mgły, którymi spowite było Jezioro Solińskie. Następnie wybraliśmy się do Mariny. Widok tafli wody, po której leniwie sunęła mgła, było przepięknym spektaklem wizualnym. Spektakl ten przerodził się więc w przepiękne zdjęcia poranka nad jeziorem.



Z Polańczyka nasz przewodnik zabrał nas do wypalarni węgla drzewnego (Retorty) w Łopience. Liczyliśmy, że zobaczymy jak retorty „pracują”, jednak to się nie udało (były dopiero w przygotowaniu). Atrakcją tego miejsca było spotkanie z człowiekiem, który zajmuje się wypałem. Bardzo ciekawie spędzony czas.

Blisko retortów znajduje się cerkiew grekokatolicka, którą odwiedziliśmy. W środku niej znajduje się „Chrystus Bieszczadzki” wykonany z drewna. Miejsce to polecamy – warto je odwiedzić. Z Łopienki wybraliśmy się do Wodospadu Ostrowskich.
Coś dla ducha i dla ciała
W tym momencie doszliśmy do wniosku, że powinniśmy się zatrzymać gdzieś na posiłek. Naszym wyborem została Siekierezada w Cisnej. Wybór był strzałem w dziesiątkę. Na miejscu mogliśmy rozkoszować się pyszną, aromatyczną kawą i żurkiem. Natomiast nasze oczy mogły podziwiać ciekawy wystrój tego miejsca.
Następnym punktem naszej wyprawy miał być wodospad na potoku Hulski, ale warunki drogowe i korki na drodze zmusiły nas do zmiany planu. Powędrowaliśmy zatem do rezerwatu przyrody Sine Wiry. Godzinny spacer po bieszczadzkim szlaku mimo zmęczenia pozwolił nam rozkoszować się otaczająca nas przyrodą. Nadszedł koniec naszej całodziennej wycieczki i wróciliśmy do Soliny.

Po południu mieliśmy zaplanowane spotkanie, na którym Mariusz Łężniak opowiadał o fotografii krajobrazowej oraz o podstawowych założeniach Towarzystwa. Swoją prelekcję miał także nasz przewodnik, który opowiadał nam o Bieszczadach i swojej przygodzie jako przewodnik po bieszczadzkich szlakach. Dodatkową atrakcją jego prelekcji były zdjęcia bieszczadzkiej przyrody jego autorstwa.



Miłośnicy szczytowania
Druga część naszej drużyny, złożona z pań, postanowiła zdobyć najwyższy szczyt polskich Bieszczad, tj. Tarnicę. Okazało się, że nie były jedyne o takim postanowieniu. Ilość turystów na szlaku przy tak pięknej pogodzie, jasno stanowiła dowód na to, jak liczne jest grono miłośników Bieszczad. Głównym problemem tego weekendu były zapełnione parkingi prowadzące na szlaki górskie.

Wybór padł na niebieski szlak. Start wędrówki z miejscowości Wołosate (parking płatny 30 zł za cały dzień). W kasie biletowej, prócz możliwości zakupu biletu do BPN i pamiątek, można też przybić pieczątkę do książeczki Korony Gór Polski. Koszt biletów do BNP to 9,00 zł za bilet normalny i 4,50 zł za ulgowy.
Po wykupieniu biletu wstępu do Bieszczadzkiego Parku Narodowego, ruszamy wytyczonym szlakiem. Początkowo przez łąkę, potem przez las, a po wyjściu z lasu czeka duża ilość schodów oraz słynny krzyż na szczycie. Dodatkowym atutem wymagającej trasy są widoki na dolinę Wołosatki i sąsiednie pasmo graniczne. Docierając na przełęcz pod Tarnicą (1275 m n.p.m.), skręcamy w prawo i żółtym szlakiem wchodzimy na szczyt (1346 m n.p.m.). Po drodze można podziwiać najeżony skałami grzebień Krzemienia oraz przepiękne pasmo Kopy Bukowskiej, Halicza i Rozsypańca.

Schodzą z Tarnicy tym samym szlakiem, usatysfakcjonowane i dumne, że w całym komplecie zdobyły szczyt. Jak twierdzi nasz przewodnik, osoby które decydują się na wejście tym szlakiem, pokonują około tysiąca schodków na swojej drodze.



Fotowyprawa w Bieszczady – kolejny dzień przygód
Drugiego dnia także rozpoczęliśmy przed godziną szóstą wyjeżdżając na punkt widokowy w Lutowiskach. Jednak tylko część naszej grupy tam dotarła. Chcieliśmy pojechać krótszą droga i jak mówi przysłowie: „Kto drogi prostuje ten w domu nie nocuje”. Trafiliśmy na zamknięty odcinek drogi i zamiast wschodu słońca mieliśmy przeprawę przez leśne ostępy, gdzie wszechobecne błoto dało nam się mocno we znaki. Na szczęście nie spotkaliśmy żadnego niedźwiedzia ani wilka, a po dość krótkim czasie dotarliśmy do cywilizacji.


Pojechaliśmy prosto do wsi Michniowiec, gdzie znajduje się cerkiew grekokatolicka. Obecnie jest to kościół rzymskokatolicki oraz znajdujące się w tamtej okolicy pozostałości architektury łemkowskiej. Dotarliśmy też do miejscowości Bystre, w której stoi cerkiew p.w. Michała Archanioła. Ponieważ poprzedniego dnia nie udało nam się dojechać do wodospadu na potoku Hulskim, w drodze powrotnej spróbowaliśmy jeszcze raz się do niego dostać.
Dodatkową atrakcją tego dnia był rejs statkiem po Jeziorze Solińskim, skąd można było zrobić przepiękne ujęcia fotograficzne.

Niby razem a jednak osobno….
W założeniach tej fotowyprawy było stworzenie formy aktywnego wypoczynku dla uczestników. My, jako Towarzystwo Fotograficzno-Podróżnicze, przygotowaliśmy więc dla naszych towarzyszy różne propozycje spędzenia wolnego czasu. Jednocześnie jednak pozostawiliśmy im wybór, który z wariantów odpowiada im najbardziej. Stąd też podział grupy na kilka mniejszych podgrup, które realizowały własne plany. Co najważniejsze jednak, to poranki i wieczory spędzaliśmy wspólnie na wymianie doświadczeń oraz dzieleniu się wrażeniami z minionego dnia.
Cieszymy się, że tak dużo osób, postanowiło z nami ruszyć na bieszczadzkie szlaki. Dziękujemy za zaufanie i wspólnie spędzony czas. Mamy wspomnienia, których nikt nam nie zabierze. Znajomości, które udało się nawiązać i zacieśnić. Mamy poczucie bardzo fajnie spędzonego czasu w gronie wspaniałych ludzi. Więc cóż chcieć więcej? 🙂 Dlatego, z tego miejsca jeszcze raz dziękujemy Wam za wspólną wycieczkę pod hasłem: Fotowyprawa w Bieszczady 2024. Dziękujemy też naszym partnerom: Pentax Polska za wsparcie nas sprzętem do obserwacji (lornetki do wypożyczenia) oraz firmie Panasonic Polska.

Dlatego koniecznie musimy to powtórzyć. 😊
Jeśli myślicie, że już Was nie zaskoczymy, a za rok będzie tak samo, to nic bardziej mylnego.
Już dziś, serdecznie zapraszamy na przyszłoroczną edycję fotowyprawy.😊
Bieszczady czarują i oczarują nie jednego, dlatego i my na pewno tam wrócimy, choć nieco w innej formie. Do przyszłej jesieni jednak dużo czasu i zanim do niej dojdzie, planujemy zimową eskapadę w Polskę.
Więcej szczegółów już niebawem. 😊
Autor: A. Figarski, G. Grabarczyk
(Fotowyprawa w Bieszczady 2024)




