
Włodawa i okolice
Drugi tydzień urlopu…. Miał być wyjazd w Beskid Wyspowy, ale finalnie wylądowaliśmy w województwie lubelskim. I wcale nie żałujemy. Naszą bazą wypadową został Siedlisko Sobibór https://siedliskosobibor.pl/pl/. Urocze, kreatywnie urządzone miejsce, nieopodal miasta Włodawa. Wspaniałe, aby naładować swoje akumulatory i odpocząć od zgiełku miasta, od pędu dnia codziennego. Widać jak dużo serca, czasu i energii włożyła właścicielka tego miejsca, aby stworzyć ten niepowtarzalny klimat i duszę tego miejsca. Naprawdę warto się tu zatrzymać. Jeszcze nie wyjechaliśmy, a już zrobiliśmy rezerwację na nocleg w przyszłym roku. 😊






Wyjazd krótki, ale to też troszkę ze względu na pogodę. Deszczowo, trochę wietrznie…. A i dzień coraz krótszy… Pierwszego dnia zaliczyliśmy tylko krótki spacer nad jeziorem Białym. Spacer odbyty dla zdrowia zaostrzył nam apetyt, jednak nie udało się tam nic zjeść, ponieważ o tej porze roku, w roboczych dniach w tygodniu promenada nad jeziorem wygląda jak obumarła.
Muzeum Pamięci
Następnego dnia ruszyliśmy do muzeum i miejsca pamięci jakim jest obóz zagłady w Sobiborze (jest to oddział Państwowego Muzeum na Majdanku, znajduje się pod adresem Żłobek 101, 22-200 Włodawa). Obóz w Sobiborze powstał on jako drugi obóz zagłady (zaraz po Bełżcu). Szacunkowo określono, że w tym miejscu zginęło 180 000 Żydów. Więcej niż połowa tej liczby to Żydzi polscy. Pozostałe ofiary były obywatelami państw europejskich okupowanych przez III Rzeszę. Nie prowadzono wykazu wszystkich Żydów z terenu Polski czy Białorusi deportowanych do Sobiboru, w wykazach widnieją głownie mieszkańcy z terenów zachodniej Europy. W lipcu 1943 r. Heinrich Himmler podjął decyzję o przekształceniu obozu zagłady w Sobiborze w obóz koncentracyjny. Do tego zadania skierowano część więźniów Sobiboru.
Latem 1943 r. wśród więźniów zawiązała się grupa planująca stawienie oporu władzom obozu na wypadek jego likwidacji. Kiedy z transportu z Mińska do obozu trafili jeńcy sowieccy, przygotowania do buntu stały się intensywniejsze. Ludzie, którzy posiadali doświadczenie wojskowe dawali większe szanse na powodzenie ich zrywu. Liderami obozowego ruchu oporu stali się Leon (Lejba) Feldhendler, (reprezentował on głównie polskich Żydów), oraz Aleksander Peczerski (który reprezentował jeńców sowieckich). W końcu, w październiku 1943 r. w obozie wybuchło powstanie. Wtedy to udało się uciec dość licznej grupie obozowiczów, po wcześniejszym zabiciu kilku SS-manów. Powstanie to spowodowało, że podjęto decyzję o likwidacji obozu. W celu rozebrania baraków i komór gazowych ( zainstalowano w nich system połączonych wzajemnie rur połączonych z silnikiem wytwarzającym gazy spalinowe) sprowadzono więźniów pochodzenia żydowskiego z obozu w Treblince, którzy po zdemontowaniu urządzeń stracili własne życie.
Do końca wojny przeżyło 50 osób z tej grupy rebeliantów i dzięki nim historia o tym miejscu ujrzała światło dzienne.





Włodawa
Kolejnym punktem podróży była Włodawa. Miasteczko nieopodal trójstyku granic Polski, Białorusi i Ukrainy (sam trójstyk wypada geograficznie na Bugu, dlatego na brzegu rzeki na terenie z każdego państw stoi symboliczny słupek graniczący). Ruszyliśmy na zwiedzanie zabytków, rozpoczynając od kompleksu synagogalnego, w skład którego wchodzi Synagoga Mała, Synagoga Duża i Dom Pokahalny.

Wielokulturowość i wielowyznaniowość
Budowę synagogi w latach 1764-1774 sfinansowała gmina żydowska oraz i ówcześni właściciele Włodawy. Wzniesiono ją w miejscu dawnej, drewnianej bożnicy. W latach niemieckiej okupacji synagogę sprofanowano, służyła za magazyn wojskowy. Zniszczono wówczas niemal całe wyposażenie wewnętrzne. W późniejszym okresie PRLu również pełniła funkcje magazynowe. Trzeba jednak przyznać, że gdyby nie to, budynek mógłby nie przetrwać…. No bo nie niszczy się czegoś, co nam jest potrzebne 😉.

Obecnie w pomieszczeniach kompleksu synagogalnego znajduje się Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego. Można zobaczyć tam nie tylko wnętrze synagogi i babiniec, ale również cheder, wystawę prac artystów urodzonych we Włodawie i jej okolicach, tj. Jana Pawłowskiego i Ewy Dąbrowskiej z zakresu rzeźby i malarstwa. W kolejnej sali istnieje możliwość zapoznania się z gwarą nadbużańską, znaną również jako gwara chachłacka. Łączy ona w sobie elementy języka polskiego, ukraińskiego, białoruskiego i staroruskiego. Najciekawsze jest to, że każda miejscowość ma swoją własną odmianę tejże gwary, tworząc lokalną tożsamość pogranicza.

Zwiedzając dalej, ujrzymy jeszcze wystawę Małgorzaty Dawidiuk pt. „IKONA – CIEŃ”. Artystka jest absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu, prowadzi pracownię konserwatorsko-artystyczną „IKOS”. Swoją wystawę autorka opisuje tymi słowami: „ Kiedy na te prace patrzymy z daleka, z mroku wyłaniają się zarysy postaci, lecz gdy podejdziemy bliżej, obraz rozpada się i widzimy tylko jakieś wykwity i liszaje płótna, a w miejscu twarzy otoczonych nimbem natrafiamy pustkę, drewno przerośnięte w plątaninę słojów. Są to raczej wspomnienia ikon, przechowane ślady, które po latach tlą się w ludzkiej pamięci – nierzeczywiste, a może przez to bardziej intensywne , zagęszczone jak wizje ze snu. Cienie tych, którzy odeszli, opuszczone miejsca zdają się odżywać pod naszym spojrzeniem, które scala ze sobą na nowo rozsypane obrazy i drobiny prochu.”

Natomiast w domu pokahalnym możemy zapoznać się z życiorysem Krystyny Krahelskiej. Etnografka, poetka, harcerka, pielęgniarka, autorka i kompozytorka popularnych piosenek żołnierskich. W ciągu swojego życia wielokrotnie zmieniała miejsce zamieszkania, ukochała sobie jednak Włodawę o czym świadczą zapisy w jej listach. W 2022 r. we Włodawie odsłonięto ławeczkę upamiętniającą Krystynę Krahelską.
Postać syrenki
Krystyna Krahelska, żyjąca w latach 1914-1944 nazywana jest „warszawską syrenką”, bowiem to ono pozowała jako modelka rzeźbiarce Ludwice Nitschowej do Pomnika Syreny.
Gdy ówczesny prezydent Warszawy odwiedził pracownię rzeźbiarską Ludwiki, zachwycił się odlewem damskiej głowy, określając ją: „typowa, polska uroda, pełna wdzięku, a jednocześnie słowiańskiego charakteru i siły”. Był to odlew twarzy Krystyny. Choć początkowo Krahelska nie była chętna do pozowania, finalnie jednak uległa. Rzeźbiarka delikatnie zmonumentalizowała jej rysy, aby ta nie czuła zakłopotania chodząc ulicami Warszawy po odsłonięciu pomnika. Sama modelka, jako osoba skromna z natury, nie przyznawała się do tego splendoru, natomiast rzeźbiarka dopiero po wojnie ujawniła nazwisko swojej muzy.


Ciąg dalszy spaceru uliczkami Włodawy…
Zauroczeni kompleksem synagogalnym, ruszyliśmy dalej szlakiem wielokulturowości poszukując cerkwi prawosławnej pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Cerkiew udało się znaleźć, ale niestety nie udało nam się wejść do środka. Pozostało nam jedynie przeczytać opis o historii budynku umieszczony na tablicy przy ogrodzeniu otaczającym świątynie.

Następnie ruszyliśmy do Kościoła Paulinów pw. św. Ludwika. Robi on wrażenie zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz.






Dzień kończąc spacerem wśród promenady, rozciągniętą nad rzeką Włodawką, łączącą ulicę Okunińską i Mostową, postanowiliśmy zjeść obiad w Kawiarni Centrum. Po drodze mijaliśmy Pomnik żołnierzy AK WiN z umieszczonymi na cokole nazwiskami poległych i pomordowanych partyzantów.
Mijaliśmy też pomnik Tadeusza Kościuszki znajduje się na skwerze naprzeciwko Włodawskiego Domu Kultury. Pomnik w postaci wysokiego obelisku, a na jego szczycie umieszczono orła z rozpostartymi skrzydłami.
Kawiarnia Centrum znajduje się w słynnym Czworoboku, w centralnej części miasta Włodawa.
Czworobok to budowla na planie kwadratu ze sporym dziedzińcem w środku. Prowadzą do niego dwie bramy wjazdowe ulokowane na osi wschód – zachód. Budynek powstał w XVIII wieku. „Czworobok” jest obiektem późnobarokowym i należał on do włodawskich rajców, kupców i rzemieślników, w większości Żydów. Czworobok jest zabytkiem unikatowym, najprawdopodobniej jedynym tego rodzaju w Polsce.



Jeśli chodzi o kawiarnię, to jest to miejsce ładnie urządzone z wystrojem nawiązującym do historii miasta. Kawiarnia z miłą obsługą. Polecamy 😊. Najedzeni powróciliśmy do Siedliska.
Następnego dnia czekał nas wyjazd do domu, aby odpocząć po urlopie i przed powrotem do pracy. 😀
Planowany powrót
W przyszłym roku mamy w planach powrót w to miejsce. Chcemy uczestniczyć w festiwalu trzech kultur, który co roku odbywa się we Włodawie w drugiej połowie września. Festiwal ma celu upamiętnienie wielokulturowości i wielowyznaniowości tego miasta. Z niecierpliwością więc czekamy na to cudowne wydarzenie, o którym dużo słyszeliśmy od okolicznych mieszkańców.
Włodawa i jej okolice potrafią zachwycić.
Jeśli chcecie wraz z nami towarzyszyć w tym wydarzeniu, piszcie na naszych social mediach. 😊

Fot. Mariusz Łężniak.