
Nastał ten czas w ciągu roku kalendarzowego, że nawet najwięksi pracoholicy powinni iść na dłuższy urlop dla zdrowia psychicznego. Tak i my też w końcu zrobiliśmy sobie wolne…. Dostaliśmy 14 dni na błogie lenistwo. 😊 Im bardziej zbliżał się termin rozpoczęcia urlopu, tym bardziej kołatała się myśl z tyłu głowy, że nie mamy absolutnie żadnych planów. Tydzień przed rozpoczęciem wolnego, padło w końcu głośne pytanie: no i co my będziemy robić przez te 14 dni? Zaczęliśmy więc planować wyjazd. Trzeba było się określić, w który zakątek kraju tym razem nas poniesie. Padło hasło: Bory Tucholskie, a na powrocie Biskupin, Gniezno i Lednica. No i się zaczęło szukanie noclegu w Borach Tucholskich. 😊 Kryterium wyboru było położenie, tak by prócz terenów zielonych, była również woda.
W Borach Tucholskich
Zatrzymaliśmy się w miejscowości Charzykowy. Jest to duży ośrodek wczasowo-turystyczny. Znajduje się tu wypożyczalnia rowerów i sprzętu pływającego, plaża i kąpielisko, no i plac zabaw. Charzykowy położone są bardzo blisko Chojnic, więc w sumie można uznać je za dzielnicę miasta, która w okresie letnim jest podobno jedną z bardziej rozrywkowych i hulaszczych, a tą opinię zyskały dzięki licznym dyskotekom i potańcówkom organizowanym tu w tym czasie.


Udało się znaleźć wolny pokój w Villi Otton (https://villaotton.pl/) o dużym standardzie i przyzwoitej cenie (urok podróżowania poza sezonem) nad przepięknym Jeziorem Charzykowskim. Trzeba przyznać, że jeśli wynajmujesz pokój z widokiem na jezioro, to dostajesz pokój z widokiem na jezioro, a nie porośniętą roślinność nad brzegiem wody ;-). Śniadanie w cenie pokoju. Plus dla pań z recepcji, które przesłały dokładną informację jak dojechać do obiektu. Obiekt znajduje się nad samym jeziorem Charzykowskim, które jest drugim pod względem wielkości jeziorem w Borach Tucholskich. Liczy sobie powierzchnię 1367 ha i 30,5 m głębokości. Położone jest w pobliżu granicy parku narodowego, a jednocześnie na terenie Zaborskiego Parku Krajobrazowego.
W Charzykowach ma swoją siedzibę najstarszy w kraju klub żeglarski (Chojnicki Klub Żeglarski). Codziennie mogliśmy obserwować nową kadrę, która ćwiczyła swój kunszt żeglarski na jeziorze, a ich ćwiczenia czasem przypominały balet, gdy żaglówki jak baletnice, jedna za drugą, wykonywało kolejno to samo ćwiczenie.




Pobyt w Borach Tucholskich… co oprócz fauny i flory?
Następnego dnia postanowiliśmy okrążyć jezioro i zwiedzać okoliczne miejscowości. Zaczęliśmy od od Chojnic, gdzie zwiedziliśmy Muzeum Historyczno–Etnograficzne na ul. Podchmurnej 15. Na każdym piętrze inna epoka z historii miasta i regionu.

Nieopodal Muzeum znajduje się parking miejski, płatny 3 zł za godzinę. Tam postanowiliśmy zostawić samochód i ruszyć spacerem do Muzeum, a potem na starówkę, gdzie ukazał się przepiękny budynek ratusza oraz okoliczne kamieniczki…

Następnie wyruszyliśmy własnym szlakiem – czyli w poszukiwaniu obiektów ”z zębem czasu”. W poszukiwaniu starszych budynków, które jeszcze mają gontowe i słomiane pokrycia dachowe, odwiedziliśmy takie miejscowości jak Jarcewo, Zbeniny, Nierostowo czy Chociński Młyn. Pewnie, że najłatwiej ujrzeć je w skansenach – tam też byliśmy i o tym będzie oddzielny wpis. 😊 Nam zależało jednak bardziej na tym, aby ujrzeć je w warunkach naturalnych, tam gdzie je pierwotnie postawiono. Nie ma co ukrywać, że takie perełki stanowią już rzadkość, a za kilka lat może już nie być ich w ogóle. Dlatego też mamy zdjęcia tego etapu historii budownictwa.





Muzeum „Pracownia Chełmowskiego”
Nie mogliśmy pominąć oczywiście miejscowości Brusy, w której znajduje się Muzeum „Pracownia Chełmowskiego” (Brusy Jaglie 17). Chełmowski był nie tylko rzeźbiarzem, ale też malarzem. Jego prace w postaci rzeźb, obrazów na płótnie i szkle, szopek bożonarodzeniowych czy zabawek można liczyć w tysiącach, a duża część z nich miała przekaz dotyczący wydarzeń społeczno-politycznych czy religijnych.

Tym co wyróżnia jego twórczość jest fakt, iż na większości prac umieszczał sentencje będące niezbędnym uzupełnieniem całości pracy. Sentencja lub komentarz na rzeźbie stanowią formę dopełnienia jego twórczej wypowiedzi. Jest to coś, co naprowadza odbiorcę na to, co autor miał na myśli. Sentencje te występują w różnych językach, co świadczy też o tym, jak bardzo twórca był ciekawy otaczającego świata, a także otwarty na to, co nowe i inne. Odbywał podróże, nie tylko te dobrowolne, ale z każdej z nich czerpał jakąś inspirację.

Gdy ujrzeliśmy to miejsce na mapie, od razu było wiadomo, że jest ono obowiązkowym punktem na naszej liście miejsc do odwiedzenia. Nie będę ukrywać, że nazwisko twórcy było już nam wcześniej znane, dlatego chcieliśmy zobaczyć więcej jego prac.


Miejsce jedyne w swoim rodzaju… Brusy Jaglie w Borach Tucholskich
Pracownia Chełmowskiego to miejsce magiczne. Wchodząc na podwórko od razu rzucają nam się w oczy jego rzeźby, instrument muzyczne (jak diabelskie skrzypce), zegar słoneczny jego autorstwa, a dalej, w sadzie, można zobaczyć bardzo dużą ilość domkowych uli.








Zakres jego zainteresowań był bardzo obszerny. Prowadził swoiste rozważania filozoficzne, a własne wnioski ukazywał w swoich pracach. Studiował wydawnictwa naukowe i albumowe poświęcone różnym religiom, starożytnym kulturom, a także podręczniki z dziedziny astronomii i fizyki. W tym wszystkim zawsze znajdował coś inspirującego dla siebie. Dużą inspirancją dla niego były takie postaci jak Leonardo da Vinci czy Johann Wolfgang von Goethe.
Prócz tego, nie pozostawał obojętny na bieżące wydarzenia. Nie tylko obserwował, lecz również nie pozostawał wobec nich obojętny, starając się twórczo wypowiedzieć na dany temat.

Józef Chełmowski żył w latach 1934 – 2013, a nad jego dobytkiem sprawuje opiekę Fundacja Fundacja im. Józefa i Jadwigi Chełmowskich, założona przez członków jego rodziny. Widać jak dużo starań wkładają w to, aby pamięć o artyście trwała do dziś. Nas oprowadzała wnuczka artysty. Za symboliczną opłatą za usługę przewodnicką mogliśmy zobaczyć jego warsztat oraz dom artysty, w którym mieszkał wraz z małżonką Jadwigą. Od samego wejścia widać dużą ilość prac zawieszonych na ścianach, a urokliwa pani przewodnik wytłumaczyła nam, iż p. Jadwiga nie lubiła zmian w kolejności zawieszanych obrazów – gdy raz dany egzemplarz trafiał na ścianę, to było już jego stałe miejsce… Nowy obraz powinien mieć swoje własne, nowe. W przypadku gdy artysta sprzedawał któreś ze swoich ulubionych prac, robił bardzo podobny egzemplarz. Już nie taki sam, ponieważ wtedy dodawał znowu coś od siebie. Śmiało można stwierdzić, że nie ma dwóch identycznych dzieł Chełmowskiego.








Zachęcamy Was, aby będąc w okolicy zapoznać się postacią i dorobkiem tego artysty.
Tymczasem zostawiamy tu link do głównej strony fundacji na rzecz ochrony i promocji twórczości kaszubskiego artysty ludowego – Józefa Chełmowskiego – https://jozefchelmowski.pl/
Tuż obok…
Uwaga… zaraz obok znajduje się oddział Miejscowego Domu Kultury, i łatwo pomylić budynki (zwłaszcza, że człowiek na wakacjach mniej czyta – nawet drogowskazów :-D). Jak się bowiem okazało, od początku lat osiemdziesiątych XX w. mieszkańcy Ziemi Zaborskiej (historyczna nazwa południowej części Kaszub) zgłaszali potrzebę stworzenia obiektu z wystawą eksponatów zebranych wśród miejscowej ludności, kolekcją dzieł lokalnych twórców, który będzie spełniał funkcje centrum kultury południowych Kaszub oraz pełnił rolę muzeum regionalnego. Po szeregu zawirowań społeczno-politycznych, finalnie ustalono, że budynek zostanie nazwany jako „Dom Kaszubski w Brusach”, a jego lokalizacja będzie się znajdować w Brusach – Jagliach w sąsiedztwie zabudowań twórcy ludowego Józefa Chełmowskiego. Budowa obiektu odbywała się w latach 2002 – 2005 z udziałem lokalnych wykonawców (o całej historii powstania obiektu możecie przeczytać tutaj: https://ckibbrusy.pl/chata-kaszubska/historia).

Gdy nieświadomie pomylisz budynki – nic złego się nie dzieje, a wręcz przeciwnie, ponieważ Panie pracujące w jednostce zapraszają do obejrzenia własnych zbiorów, w których prezentują zgromadzone przedmioty od okolicznych mieszkańców, od sprzętów gospodarstwa domowego po aparaty fotograficzne. Ponadto informują o prawidłowej lokalizacji pracowni (następny budynek po lewej, lub też można przejść przez ogród, ponieważ posesje oddziela od siebie mała, drewniana furtka).

Dalsze poszukiwania drewnianego budownictwa w Borach Tucholskich
Następnego dnia kontynuowaliśmy podróż za dawnym budownictwem drewnianym, zwiedzając wioski w powiecie tucholskim. Nie mogliśmy ominąć Tucholi, miasteczka zwanego stolicą Borów Tucholskich. Przepiękne miasteczko z klimatycznymi, wąskimi uliczkami.😊 W Muzeum Borów Tucholskich, do którego polecamy zajrzeć będąc w okolicy, dowiedzieliśmy się kilku ciekawostek. Czy wiecie, że miecze grunwaldzkie zostały wykute właśnie w Tucholi? Wszystkich wam nie zdradzimy, by nie psuć Wam przyjemności ze zwiedzania tego miejsca. 😉



Z Tucholi ruszyliśmy do takich miejscowości jak: Biała, Legbąd, Rzepiczna i Krąg. W dwóch ostatnich spotkaliśmy najwięcej szukanych przez nas obiektów.





Dzień zakończyliśmy w Czersku, gdzie obejrzeliśmy Kościół Rzymskokatolicki pw. św. Marii Magdaleny. Jest to olbrzymi, neogotycki kościół, imponujący swoją wielkością. W środku trwały prace konserwatorskie, (prawdopodobnie odnawiany fresk). Jeśli jesteście ciekawi historii tego obiektu, można się z nią zapoznać na oficjalnej stronie parafii https://www.parafia-czersk.pl/?page_id=19.







Szlakiem piastowskim…
Piątek był dniem, kiedy nasz pobyt w Borach Tucholskich dobiegł końca, by ruszyć szlakiem piastowskim. Nocleg wykupiliśmy w samym Gnieźnie, po drodze tylko jeden planowany przystanek: Biskupin. Trzeba przyznać, że bardzo szybko się zwiedza ten obiekt. Podczas zwiedzania takich miejsc trzeba pamiętać, że ilość wycieczek zorganizowanych jest naprawdę liczna.


Po godzinie, zasileni kawą, ruszyliśmy do pierwszej stolicy Polski. Na miejscu byliśmy w środku dnia, dlatego bez wahania ruszyliśmy na zwiedzanie miasta. Ciekawym urozmaiceniem są króliki gnieźnieńskie oraz pomniki nawiązujące do historii miasta. 😊


Obowiązkowym punktem naszej wycieczki było odwiedzenie Muzeum Początków Państwa Polskiego oraz oczywiście zobaczenie drzwi gnieźnieńskich (drzwi św. Wojciecha). Co prawda w Muzeum Początków Państwa Polskiego znajduje się ich kopia, ale być w Gnieźnie i nie zobaczyć oryginału… ? Toż to grzech ;-). Aby zobaczyć najsłynniejsze drzwi w mieście trzeba wejść w boczne wejście – portal wewnętrzny południowej kruchty bazyliki prymasowskiej (od strony pomnika). Trzeba jednak wcześniej wykupić bilet wstępu w kasie Muzeum Archidiecezjalnego. Wejście tylko i wyłącznie z przewodnikiem, czas zwiedzania to 15 minut.

Wieczorny spacer po rynku usatysfakcjonował nas w pełni. Śmiało można stwierdzić, że aby zwiedzić Gniezno wystarczy jeden, dobrze rozplanowany dzień. Nocowaliśmy w Dobrym Browarze (https://dobrybrowar.pl/), miejscu które cieszy się dość dużym zainteresowaniem nie tylko ze strony mieszkańców. Oprócz wytwarzania własnego, rzemieślniczego piwa i dobrego jedzenia, oferują również noclegi w nowoczesnych, industrialnych apartamentach, które znajdują się na piętrze. Czysto i blisko na starówkę. Polecamy.

Wszystko co dobre się prędko kończy….
Sobota, będąca dniem powrotu do domu, nie mogła być dniem poświęconym tylko i wyłącznie na podróż. Dlatego po śniadaniu ruszyliśmy od razu do Wielkopolskiego Parku Etnograficznego w Dziekanowicach. Zwiedzanie skansenu zajmuje średnio 1-1,5 godz. Zadowolenie z poprawiającej się z każdą minutą pogody ruszyliśmy dalej, aby zobaczyć Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy. Po godzinie zwiedzania szybki obiad w karczmie znajdującej się przy muzeum, no i w drogę powrotną do domu. Lekko zmęczeni, ale zadowoleni z fajnie spędzonych pierwszych pięciu dni urlopu, siadamy tymczasem do planowania kolejnego wypadu w przyszłym tygodniu. 😊



Tekst: Grażyna Grabarczyk i Mariusz Łężniak.
Foto: Mariusz Łężniak.